„Pasjonat Szczecina” (VIDEO)

Prezentujemy kolejny spot przygotowany w ramach kampanii POZNAJ, ZROZUM, ZAAKCEPTUJ, którego bohaterem jest Wojtek – 22 letni pasjonat Szczecina i jego historii. Wojtek jest ciekawy świata, wesoły i towarzyski, a że nie lubi zbytnio siedzieć w domu, do jego ulubionych zajęć należy podróżowanie komunikacją miejską i zwiedzanie Szczecina.

ZAPRASZAMY O OGLĄDANIA I UDOSTĘPNIANIA na naszym profilu fb/spdimnr.


Wszystkie materiały video można znaleźć również na naszym kanale YouTube www.youtube.com/user/TeczaSzczecin.

Dorosły mężczyzna na wózku. Uciekać wzrokiem czy się uśmiechnąć?

Szczecin, a zwłaszcza autobusy i tramwaje jeżdżące po jego ulicach, to największa miłość Wojtka. To, że odkrywać tajemnice miasta musi z perspektywy wózka, nie było dla niego i jego najbliższych barierą nie do pokonania. Zainteresowań ma zresztą dużo więcej.

22-letni Wojtek ma mózgowe porażenie dziecięce i jest niepełnosprawny od urodzenia. Od 11 lat uczęszcza do szkoły przy ul. Rostockiej, uczestniczy też w zajęciach w stowarzyszeniu Tęcza. Musi poruszać się na wózku. Gdy zbyt długo jest w pozycji siedzącej boli go kręgosłup. Ale mimo tych niedogodności nie znosi bezczynności.

Szczecin zwiedza nawet nocą

– Popołudniami, po szkole, zwykle gdzieś wychodzimy, ponieważ Wojtek nie lubi siedzieć w domu – tłumaczy pani Katarzyna Kępa, jego mama. – On lubi mieć zaplanowany najbliższy tydzień, a najlepiej nawet dwa naprzód. Co będzie robił i kiedy.

Wojtek jest ciekawy świata, zwłaszcza tego najbliższego. W jego pokoju półki aż uginają się od albumów o Szczecinie. Każdy z nich jest już dokładnie przestudiowany, a większość zilustrowanych tam miejsc obejrzana w rzeczywistości.

– Ma bardzo dobrą pamięć i potem chce te miejsca zobaczyć. Bardzo lubi Szczecin i wie gdzie wszystko jest – mówi pani Katarzyna. – Ostatnio na podstawie jednego z albumów, w których było przedstawione miasto nocą, zrobiliśmy sobie taką późnowieczorną wycieczkę. Widzieliśmy pięknie podświetloną filharmonię, nasze fontanny. Wojtek bardzo czekał, by zobaczyć zwłaszcza grającą fontannę przy Pleciudze. Wróciliśmy do domu późno, ale bardzo zadowoleni.

Zna wszystkie trasy komunikacji miejskiej

Wszystkie szczecińskie nowości muszą być przez nich zaliczone. W ostatnich miesiącach takimi atrakcjami była np. wizyta w Centrum Dialogu Przełomy i wjazd na taras widokowy na dachu Zamku Książąt Pomorskich. Wojtek odwiedził bardzo wiele miejsc w Szczecinie, ale trudno mu wybrać to jedno, ulubione. Zwłaszcza, że jeszcze ciekawsza niż sam cel wyprawy, bywa podróż do niego.

– Ulubionym zajęciem Wojtka jest jazda komunikacją miejską – opowiada pani Katarzyna. – Prawie wszystkie trasy znamy na pamięć. Czasem jedziemy z końcowego na końcowy, czasem przesiadamy się po drodze. W ten sposób udało nam się naprawdę spory kawał Szczecina objechać.

Pieniądze przepuszcza, a znajomych wypatrzy wszędzie

Inną pasją młodego mężczyzny jest muzyka. W domu, czy w samochodzie, cały czas towarzyszą mu dźwięki. Zgromadził w swojej kolekcji już ponad 200 płyt. Najczęściej słucha rocka, choć ostatnio jego muzyczne wybory zaczynają niepokoić mamę.

– Zaczął się przerzucać w stronę jakiegoś disco-polo – śmieje się pani Katarzyna. – Tylko dać pieniądze, to na płyty przepuści, czy ewentualnie na albumy o Szczecinie.

Wojtek wobec obcych jest nieufny, ale gdy przełamie pierwsze lody szybko zawiera nowe przyjaźnie. A, że jest bardzo spostrzegawczy, nigdy nie przegapi znajomej twarzy na ulicy.

– Znajomych potrafi wypatrzyć z nie wiem jak wielkiego tłumu. Od razu widać, że kogoś spostrzegł, bo z radości niemal fruwa z całym wózkiem – mówi jego mama.

Uciekać wzrokiem, czy uśmiechnąć się?

Widok dorosłego mężczyzny jadącego na wózku budzi na ulicy różne reakcje. Część ludzi przygląda się z nadmierną uwagą. Większość ucieka wzrokiem, udaje, że nie widzi osoby niepełnosprawnej. Zwykle jest tak dlatego, że po prostu nie wiedzą jak się zachować, a nie chcą wprawić chorego w zakłopotanie.

– Czasami dziwna i śmieszna jest reakcja rodziców. Małe dzieci, jak to dzieci, są ciekawe świata i zdarza się, że krzyczą: „Mamo, mamo, a ten pan siedzi na wózku!” I najczęściej mama zamiast po prostu wytłumaczyć, że pan jest chory, strofuje je: „Chodź tutaj, nie patrz tam, nie gadaj!” – opowiada pani Katarzyna.

Jej zdaniem często brakuje nam otwartości i swobody w kontaktach z niepełnosprawnymi. Była bardzo zaskoczona jak reagowali przechodnie, gdy kilka lat temu była wraz z Wojtkiem w Norwegii.

– Obcy ludzie się do nas uśmiechali, podchodzili żeby się przywitać, pozdrowić. Patrzyliśmy na nich z niedowierzaniem, bo u nas takie zachowanie jest nie do pomyślenia – mówi.

Pielęgniarka we własnym domu

Pani Katarzyna chętnie opowiada o radosnych chwilach, ale są też momenty trudne. Zwłaszcza pod względem fizycznym. Zajmowanie się dorosłym mężczyzną poruszającym się na wózku, to duże wyzwanie dla mięśni i kręgosłupa. Choćby wyprawy na basen, które jej syn bardzo lubi, oznaczają konieczność dźwigania go na rękach do wody. Infrastruktury dla niepełnosprawnych (np. specjalnych podnośników, jakie są na niektórych obiektach na zachodzie) po prostu nie ma.

Wychowywanie Wojtka oznaczało także wyrzeczenie się swoich ambicji zawodowych.

– Ze względu na opiekę nad synem nie pracuję i nigdy nie pracowałam. Przed urodzeniem Wojtka nie myślałam, że będę siedziała w domu. Jestem z zawodu pielęgniarką i chciałam pracować w szpitalu. Uważałam to za pewnik, a okazało się inaczej. Zostałam pielęgniarką, ale w domu przy własnym dziecku – mówi pani Katarzyna.

Samodzielny zwłaszcza przy koleżankach

Wojtek cały czas pracuje nad tym, aby być bardziej samodzielnym. Od pewnego czasu zależy mu, żeby dobrze wypaść podczas zajęć w szkole.

– Długo był w klasie typowo męskiej, a teraz w końcu pojawiły się koleżanki. I nagle panie wychowawczynie dzwonią, że Wojtek próbuje wiele czynności wykonać sam, być na tyle samodzielnym, na ile może. W szkole, bo w domu to już niekoniecznie. Widać koleżanki motywują bardziej, niż mama – śmieje się pani Katarzyna.

AUTOR TEKSTU: