„Skończyła trzy fakultety” (VIDEO)

Przed Państwem Natalia – kolejna bohaterka kampanii „POZNAJ, ZROZUM, ZAAKCEPTUJ”. Natalia jest osobą niezwykle uzdolnioną, z wieloma zainteresowaniami i pasjami.

ZAPRASZAMY O OGLĄDANIA I UDOSTĘPNIANIA na naszym profilu fb/spdimnr.


Wszystkie materiały video można znaleźć również na naszym kanale YouTube www.youtube.com/user/TeczaSzczecin.

Zespół Downa nie przeszkodził jej w zdobyciu aż trzech zawodów

– Natalia skończyła trzy „fakultety” – podkreślają z uśmiechem i dumą jej rodzice. W edukacji nie przeszkodził jej fakt, że zdiagnozowano u niej zespół Downa. Dziewczyna nigdy też nie doświadczyła przykrości ze względu na swoją niepełnosprawność.

Natalia stara się być jak najbardziej samodzielna. Już wtedy, gdy uczęszczała do szkoły zawodowej specjalnej, sama wychodziła z domu, zamykała drzwi na klucz i jeździła autobusem do placówki przy ul. Kolumba. Tam też radziła sobie dobrze. Zdobyła państwowe uprawnienia do wykonywania aż trzech zawodów.

Trzy „fakultety”
– Robotnik terenów zielonych, szwacz-hafciarz i koszykarz-plecionkarz – wymienia Cecylia Dzimiszkiewicz, mama Natalii, pokazując dyplomy. – Gdy córka skończyła 25 lat powiedziano nam w szkole dziękujemy, do widzenia. Skończyła się nauka, proszę iść gdzieś indziej.

Osoby niepełnosprawne, które przekroczą ten wiek nie mogą już bowiem, zgodnie z polskim ustawodawstwem, uczęszczać do szkół. Rodzice Natalii musieli więc znaleźć inne miejsce, w którym ich córka mogłaby dalej się rozwijać. Trafili do Stowarzyszenia Tęcza i zostali na lata. 38-letnia dziś Natalia zdobywa tam kolejne umiejętności przydatne w codziennym życiu.

– Mamy tam różne zajęcia. Pomagam np. w przygotowywaniu obiadu. Kroimy warzywa, nakrywamy do stołu. Nie lubię gotować, ale lubię wszystko przygotowywać – opowiada Natalia.

Dlaczego ktoś miałby być źle nastawiony?
Gdy przyszła na świat życie jej rodziców zmieniło się o 180 stopni. – To jest nasza perełka, najmniejsza, najbardziej kochana. Nasze trzecie dziecko. Gdy się urodziła, to całe nasze życie skupiło się na niej – opowiada pani Cecylia. – Oboje z mężem pracowaliśmy w łączności. Przez lata tak układaliśmy sobie dyżury, żeby zawsze ktoś był razem z nią w domu.

Natalia nigdy nie doznała żadnych przykrości w związku ze swoją niepełnosprawnością. Nie spotkała się z przejawami nietolerancji. Gdy o to pytamy jej mama jest zdziwiona, że coś takiego mogłoby mieć w ogóle miejsce.

– Ona jest miłą dziewczyną, nic złego nikomu nie robi, więc dlaczego ktoś miałby być do niej źle nastawiony? – pyta. – Poza tym na pewno nie pozwolilibyśmy, żeby ktoś źle na nią spojrzał, albo coś powiedział. Reakcje ludzi są zresztą inne, pozytywne. Gdy byliśmy w Rzymie, nikt w komunikacji miejskiej miejsca mi nie ustąpił, ale ona siedziała zawsze.

Ojciec Święty, Czerwone Gitary i „Z archiwum X”

Wycieczka do stolicy Włoch to dla Natalii wciąż bardzo żywe wspomnienia, do których bardzo chętnie powraca. Opowiada o niej z dużym przejęciem i pasją. – W Rzymie było tak pięknie, że mogłabym całe lata tam spędzić. Najbardziej podobało mi się w Watykanie u Ojca Świętego. Dużym przeżyciem była też wizyta na grobie papieża Jana Pawła II – opowiada.

Gdy ma czas wolny Natalia lubi spacerować, układać pasjansa (prawie zawsze jej wychodzi), słuchać muzyki (zwłaszcza Czerwone Gitary) i oglądać seriale w telewizji (Barwy szczęścia, Ojciec Mateusz, Z archiwum X, W-11). – Szczególnie lubię kryminały, bo tam się dużo dzieje – podkreśla.

Pierwszy odruch to zamknąć się w domu
Rodzice Natalii, jak wszyscy doświadczeni chorobą dziecka, przyznają, że najgorsze były pierwsze dni po diagnozie.

– Psycholog rozmawiał z nami tyle razy, że na końcu już mówiłam, że sama mogę wykładać psychologię – próbuje dziś żartować z tamtych trudnych chwil pani Cecylia. – Gdy córka miała trzy miesiące, to nie ją leczono, tylko nas. Pierwszy odruch to zamknąć się w domu i nie pokazywać się nikomu na oczy. Ale tak nie można. Trzeba od razu wyjść do ludzi. Są psycholodzy i do nich trzeba się zwrócić.
Dziś pani Cecylia i jej mąż są już na emeryturze. Przyznają, że opieka nad niepełnosprawną córką ich ogranicza, nie mogą sobie np. pozwolić na częste wyjazdy, zwiedzanie świata. Ale nie narzekają, że tak ułożyło się życie. Czerpią przyjemność z każdej chwili spędzonej z Natalią.

– Trzeba się zastanawiać co będzie w przyszłości. Gdy nas zabraknie, a przecież kiedyś tak będzie – mówi pani Cecylia.

AUTOR TEKSTU: